Niedziela Palmowa, 05.04.2020 r. – zamyślenia nad ewangelią (Rok A)

Niedziela Palmowa – zamyślenia nad ewangelią

 

            Gdybyśmy przeżywali dzisiejszą Niedzielę Palmową w normalnych okolicznościach, to w Ewangelii upamiętniającej wjazd Jezusa do Jerozolimy usłyszelibyśmy: „Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach!”.

            Jednak okoliczności świata powodują, że trudno nam dziś wołać Hosanna. Może z powodu tego czego doświadczamy wokół nas i na całym świecie łatwiej nam jest w tegoroczną Niedzielę Palmową wołać tak, jak Jezus wołał z krzyża donośnym głosem: „Elí, Elí, lemá sabachtháni, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”.

            To takie ludzkie. Poczucie osamotnienia i beznadziejności. Musimy jednak patrzeć na tę rzeczywistość w płaszczyźnie wiary. Dlatego w tej perspektywie spójrzmy na wydarzenia dzisiejszej Ewangelii.

Święty Mateusz pisze, że Jezus zawołał donośnym głosem. Ewangelista użył tu czasownika, za pomocą którego grecki przekład Starego Testamentu, Septuaginta, określał prośby proroków skierowane o coś do Boga, lub gdy wstawiali się za kimś u Niego. Trzeba więc, abyśmy te słowa Jezusa z krzyża odczytali jako Jego modlitwę do Ojca.

Musimy też spojrzeć na słowa, które wypowiada Jezus, a które dziś kilkakrotnie wyśpiewaliśmy powtarzając je jako refren psalmu responsoryjnego. Na pierwszy rzut oka może się nam wydawać, że słowa te są wyrazem rozpaczy Jezusa na krzyżu, poczucia osamotnienia, opuszczenia przez Ojca i beznadziejności. Ale słowa te są dokładnym cytatem z Psalmu 22. Psalmu, który znał każdy Żyd i którym na pewno wielokrotnie modlił się sam Jezus.

W zaistniałej sytuacji trudno więc oczekiwać, że umęczony Jezus (ubiczowany, w koronie cierniowej i po doświadczeniach drogi na Golgotę) byłby w stanie wypowiedzieć z krzyża tekst całego psalmu. Jednak na pewno przechodzący Żydzi, stojący na Kalwarii arcykapłani i uczeni w Piśmie widzieli skąd te słowa pochodzą. Dla Żyda bowiem cytat początkowych słów modlitwy czy księgi biblijnej oznaczał przywołanie całego tekstu.

Podobnie gdybym powiedział „Ojcze nasz” czy „Zdrowaś Maryjo” i nie dokończył tych modlitw, to i tak każdy z Was wiedziałby co jest dalej. Tak samo każdy Żyd gdy słyszał słowa: „Boże mój, czemuś mnie opuścił”, to wiedział, że pochodzą z jednego z psalmów.

Musimy więc spojrzeć na cały psalm 22. A wtedy zobaczymy, że to co zaczyna się modlitwą błagalną przechodzi nagle w modlitwę dziękczynną i modlitwę uwielbienia, bowiem czwarta zwrotka dzisiejszego psalmu responsoryjnego brzmi: „Będę głosił swym braciom Twoje imię i będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych: «Chwalcie Pana, wy, którzy Go wielbicie, niech sławi Go całe potomstwo Jakuba»”.

Tak więc przez ból i opuszczenie w swej ludzkiej naturze Jezus uświęcił i usankcjonował każde ludzkie cierpienie, ukazując sposób, jak można zeń uczynić ofiarę miłą Bogu.

Słowa: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” interpretowane według brzmienia w oderwaniu od kontekstu całego psalmu można zrozumieć jako wyraz niezwykle głębokiej depresji duchowej człowieka, który kona opuszczony przez Boga i ludzi. Gdy się jednak uwzględni treść całego psalmu, kończącego się nadzieją ostatecznego triumfu, wyrażają one ten stan duszy, jaki w tym momencie przeżywał Jezus.

Tradycja patrystyczna pogłębi jeszcze te intuicję pisarzy natchnionych, znajdując w psalmie dalsze odniesienia do męki. Pomimo tych okrutnych cierpień skarga Chrystusa zanoszona do Ojca słowami Psalmu 22 nie była wyrazem buntu czy rozpaczy. Była modlitwą ufności, ufności cierpiącego Sprawiedliwego, który aż do śmierci jest pewien miłości Ojca.

Tak więc i my w zaistniałych okolicznościach uczmy się od Jezusa modlitwy uwielbiania Boga, modlitwy pełnej ufności w Bożą miłość.

ks. Jarek